Co zrobić, gdy współpracownik na Ciebie krzyczy? 🔍
To temat, który prędzej czy później dotyka każdego lidera, menedżera, szefa.
Tak, wiem. Część z Was uśmiecha się na samą myśl o sytuacji i myśli coś w rodzaju:
„Niech tylko spróbuje! Ja mu pokażę, gdzie jego miejsce!”
I to oczywiście jest opcja — tylko czy aby najlepsza? 🔍
Sytuacje konfliktowe są nieuniknione, ale to, jak na nie zareagujesz, może zbudować Twój autorytet lub go podważyć.
Dziś pokażę Ci konkretne techniki deeskalacji, które:
-
działają,
-
pozwalają dbać o relacje z pracownikami,
-
a co najważniejsze — pozwalają unikać przemocy i straszenia pracowników. 🚀
Zapraszam do oglądania kolejnego odcinka „Firmy z Głową”!
Odcinek możesz:
– obejrzeć na Youtube klikając w miniaturę powyżej 🎥,
– odsłuchać w formie podcastu na Spotify. 🎧
– przeczytać w formie tekstowej poniżej.
Dlaczego ludzie krzyczą?
Zanim przejdziemy do konkretnych rozwiązań, warto zastanowić się, co się właściwie takiego dzieje, gdy ktoś podnosi głos.
Prawdopodobnie czasem spotykasz się z krzykiem, z agresją – czy to w pracy, na ulicy, czy w domu.
I co wtedy czujesz? Jaka jest Twoja pierwsza reakcja? Obrona? Złość?
A może… poczucie winy?
Ale krzyk tak naprawdę bardzo rzadko mówi coś o Tobie.
Krzyk to często wołanie o pomoc. To ekspresja emocji, z którymi dana osoba sobie nie radzi.
W psychologii mówi się, że agresja bywa wtórną emocją – przykrywa coś głębszego:
-
frustrację,
-
lęk,
-
bezsilność,
-
albo poczucie utraty kontroli.
Co mówi o tym „Porozumienie bez przemocy”?
Marshall Rosenberg, autor książki „Porozumienie bez przemocy”, zwraca uwagę, że:
„Każde zachowanie – nawet najbardziej raniące – jest próbą zaspokojenia jakiejś potrzeby.”
Kiedy ktoś krzyczy:
-
może czuć, że nie ma wpływu na sytuację,
-
może boi się, że nie zostanie wysłuchany,
-
a może po prostu nie zna innej strategii, która pozwoliłaby mu zachować się inaczej w tej sytuacji.
Zrozumienie ≠ zgoda
Oczywiście, to że rozumiesz mechanizm, nie znaczy, że masz godzić się na agresję.
Granice są ważne. Ale zrozumienie mechanizmu pozwala:
-
nie brać wszystkiego do siebie,
-
zachować spokój,
-
i… często rozbroić sytuację.
Co zalecają specjaliści?
W sytuacji silnych emocji:
Najpierw pomóż rozmówcy wyregulować emocje, czyli – kolokwialnie mówiąc – uspokoić się.
Dopiero wtedy możesz:
-
podjąć próbę logicznej rozmowy,
-
zacząć wyjaśniać sytuację,
-
lub poszukać rozwiązania.
Najgorsze, co możesz zrobić: odpowiedzieć krzykiem na krzyk
To jak dolanie benzyny do ognia.
W neurobiologii dobrze znane jest zjawisko ko-regulacji emocjonalnej – emocje jednej osoby bardzo szybko udzielają się drugiej.
Jeśli wdasz się w przepychankę, uruchamiają się układy limbiczne po obu stronach – i leci lawina.
Potwierdzają to badania włoskich neurobiologów Giacomo Rizzolattiego i Corrado Sinigaglii nad neuronami lustrzanymi, które pokazują, że nasz mózg naturalnie odzwierciedla emocje drugiego człowieka.
Czyli mówiąc wprost: złość rodzi złość.
Ale – i to jest klucz – spokój też może rodzić spokój.
Pierwsza rzecz, którą możesz zrobić: Nie przerywaj – daj się wygadać
Wiem, co myślisz:
„Nie no, mam siedzieć cicho, kiedy ktoś się na mnie drze? Może jeszcze mam mu herbatkę zrobić?”
I tu mały paradoks:
Tak, wytrzymaj – przynajmniej przez chwilę.
Bo serio – największe emocjonalne tornado zwykle przetacza się na samym początku.
Jeśli w tym momencie wtrącisz:
„Przestań się drzeć”,
to tylko dolewasz paliwa.
Im więcej Twojej reakcji – tym większy płomień.
Tymczasem badania – na przykład te, na które powołuje się Jon Kabat-Zinn w książce „Gdziekolwiek jesteś, bądź” – pokazują, że:
Intensywność złości zaczyna spadać po około 90 sekundach,
jeśli tylko nie będzie „podbijana” przez Twoją reakcję.
Więc co robić?
-
Oddychaj.
-
Kiwnij głową.
-
Patrz spokojnie.
-
Ale nie przerywaj.
Nie musisz się zgadzać. Nie musisz się tłumaczyć.
Jeszcze nie teraz.
To jest ten moment, w którym nie chodzi o Ciebie,
tylko o to, żeby druga strona się wygadała, może nawet wybuchła i przez to wylała z siebie napięcie.
Więc następnym razem, gdy ktoś wybuchnie – zanim rzucisz:
„Chłopie, weź się ogarnij!”
Przeczekaj. Taktycznie.
Wiem – to może być trudniejsze niż trzy spotkania pod rząd bez przerwy na kawę i toaletę.
Ale jeśli to przetrwasz, to dalsza rozmowa będzie dużo łatwiejsza.
I z dużym prawdopodobieństwem – spokojniejsza.
Druga rzecz: Nie bierz tego do siebie
Tak, tak – „nie bierz tego do siebie” brzmi jak hasło z taniego poradnika o zen.
Ale… to wcale nie jest pusty frazes.
To ma bardzo solidne, psychologiczne fundamenty.
Bo gdy ktoś krzyczy, to nie komentuje Twojej wartości jako człowieka.
On lub ona po prostu wyrzuca z siebie własną interpretację sytuacji —
która najczęściej ma więcej wspólnego z:
-
presją czasu,
-
wrednym klientem,
-
albo… przyjazdem teściowej,
niż z Tobą.
Co mówi psychologia?
Psycholog Elliot Aronson, w modelu ABC, pokazał, że:
Nasze emocje wynikają nie z tego, co się dzieje, ale z tego, jak to sobie tłumaczymy.
Więc jeśli ktoś wybucha, to nie dlatego, że Ty jesteś nie do zniesienia,
tylko dlatego, że on nie wytrzymuje tej konkretnej chwili.
Co pomaga w praktyce?
Jedno pytanie, zadane po cichu – w głowie:
„Co ten człowiek próbuje naprawdę powiedzieć?”
Może czuje się pomijany/pomijana?
Może coś mu się zawaliło i nie wie, jak to ogarnąć?
Może to jedyny sposób, w jaki umie wołać o pomoc?
To nie jest o Tobie. To jest o nim – albo o niej.
A Ty masz wybór:
-
Możesz się w to wkręcić i odpalić własny alarm,
-
Albo zobaczyć, co się naprawdę dzieje pod tą złością — i zachować kontrolę.
To nie znaczy, że masz być workiem treningowym dla czyichś emocji.
Ale pamiętaj – nie wszystko, co ktoś mówi w emocjach, musi być wymierzone w Ciebie.
OK, ale co dalej?
No dobrze – ale w którymś momencie można, a czasem wręcz trzeba się odezwać i zająć jakieś stanowisko.
I znowu pytanie brzmi:
Jak to zrobić, żeby nie dolać oliwy do ognia,
tylko raczej obniżyć napięcie i budować porozumienie.
Trzecia rzecz, którą możesz wykorzystać: Parafrazowanie i okazywanie zrozumienia
Wiem, co myślisz:
„Czyli mam teraz być terapeutą dla kogoś, kto właśnie mi nawtykał?”
Nie do końca.
Tu nie chodzi o to, żeby kogoś głaskać i przytakiwać każdemu zdaniu.
Chodzi o to, żeby pokazać, że słyszysz i chcesz zrozumieć – a nie tylko czekasz, aż będziesz mógł odpowiedzieć.
Dlaczego to działa?
Ludzie w silnych emocjach często mają jedno, dojmujące poczucie:
„Nikt mnie nie słucha.”
I właśnie wtedy warto użyć parafrazy – czyli powtórzyć to, co usłyszałeś, własnymi słowami. To nie manipulacja. To sposób na:
-
pokazanie uwagi,
-
okazanie empatii,
-
uspokojenie napięcia.
Jak to powiedzieć?
Możesz użyć prostego zdania:
„Rozumiem, że ta sytuacja jest dla Ciebie trudna. Chciałbym zrozumieć, co dokładnie Cię wyprowadziło z równowagi.”
W ten sposób pomagasz rozmówcy wyregulować emocje poprzez okazanie empatii.
Co mówi o tym Goleman?
Daniel Goleman, autor książki „Inteligencja emocjonalna”, pisze, że:
Emocje drugiej osoby mogą opaść, gdy zostaną nazwane i zauważone.
To nie znaczy, że się ze wszystkim zgadzasz.
Twoim celem nie jest przyznanie racji, tylko spokojne zejście na poziom rzeczowy.
Bo pamiętaj: jest coś, co tę złość wywołało.
Czwarta technika na naszej liście: Nazwij zachowanie i swoje emocje – używaj komunikatu „ja”
Zamiast mówić:
„Przestań się drzeć! Zachowujesz się jak małe dziecko!”
powiedz:
„Słyszę, że jesteś bardzo zdenerwowany. Czuję się niekomfortowo, gdy rozmawiamy w taki sposób, podniesionym tonem. Proszę, porozmawiajmy spokojniej.”
Brzmi miękko? Być może.
Ale to właśnie twarda strategia dla ludzi, którzy chcą mieć wpływ, a nie tylko rację.
To klasyczny przykład komunikatu „ja”, który – jak pokazuje Thomas Gordon w książce „Wychowanie bez porażek” – redukuje skłonność drugiej strony do dalszego ataku.
Zamiast oceniać i – broniąc się – atakować rozmówcę, mówisz o swoim przeżyciu.
W skrócie:
-
Nie oceniasz.
-
Nie oskarżasz.
-
Nie odpierasz ataku.
Mówisz o sobie. O tym, co Ty:
-
widzisz,
-
słyszysz,
-
czujesz,
-
i czego potrzebujesz.
To pozwala drugiej osobie dostrzec, że działa pod wpływem emocji – i jak to wpływa na rozmowę.
Działa szczególnie dobrze, gdy jesteś w pozycji lidera lub liderki.
Czasem tylko tyle wystarczy, żeby napięcie zaczęło opadać.
Piąta technika: Przekieruj energię na rozwiązanie
Jeśli emocje już trochę opadły, przesuń rozmowę na tory konstruktywne.
Powiedz coś w rodzaju:
„Co możemy zrobić, żeby rozwiązać ten problem? Zależy mi, żebyśmy znaleźli wyjście z tej sytuacji. Potrzebuję zrozumieć, o co chodzi.”
To tzw. przekierowanie poznawcze – znane z terapii poznawczo-behawioralnej.
O co chodzi?
W skrócie: przesuwasz uwagę z interpretacji na działanie.
Nie: „Kto zawinił?”,
tylko: „Co teraz z tym zrobimy?”
Ludzie częściej uspokajają się, gdy mają poczucie sprawczości i wpływu.
W wielu przypadkach szukanie winnego nie ma sensu, bo mleko już się wylało.
Potrzebne są rozwiązania.
A te lepiej generować na spokojnie.
Jednak szukanie rozwiązań możliwe jest tylko w sytuacji, kiedy druga strona tego chce
Jeśli próbowałeś już wcześniej:
-
zachować spokój,
-
nazwać emocje,
-
użyć parafrazy,
-
czy przekierować rozmowę na rozwiązania,
a druga strona wciąż pozostaje w silnych emocjach —
to znak, że czas przerwać rozmowę.
Nie z rezygnacji, ale z odpowiedzialności.
Dlaczego to takie ważne?
W silnym wzburzeniu emocjonalnym tracimy dostęp do racjonalnego myślenia.
Wtedy nie pomogą:
-
najlepsze argumenty,
-
dobre intencje,
-
ani logika —
bo po prostu nie przebiją się przez napięcie.
Dlatego kluczowe jest, żeby najpierw opadły emocje,
a dopiero potem wrócić do treści rozmowy.
Co możesz powiedzieć?
Spokojnie i rzeczowo:
„Widzę, że Twoje emocje są bardzo silne. Proponuję, żebyśmy zrobili przerwę i wrócili do rozmowy za 15 minut.”
To nie jest unikanie odpowiedzialności.
To wręcz przeciwnie — świadome przejęcie odpowiedzialności za proces komunikacji.
Twoim celem nie jest zakończyć rozmowę,
tylko wrócić do niej w lepszych warunkach.
Co mówi nauka?
Badania pokazują, że:
Nawet kilkuminutowa przerwa pozwala obniżyć poziom kortyzolu,
a tym samym — odzyskać zdolność do spokojnego myślenia i słuchania.
Komunikuj jasno: wrócimy do rozmowy
Warto precyzyjnie zakomunikować intencję powrotu,
żeby uniknąć wrażenia, że temat zostaje „zamieciony pod dywan”.
Jeśli jednak po przerwie emocje nadal nie opadają,
warto asertywnie postawić granicę:
„Nie zgadzam się, abyśmy dalej rozmawiali w taki sposób. Jestem gotów wrócić do rozmowy, gdy będziemy mogli porozmawiać spokojnie.”
To przykład dojrzałej asertywności
Tu nie chodzi o dominację czy przewagę.
Chodzi o:
-
jasne komunikowanie granic,
-
przy jednoczesnym poszanowaniu drugiej strony.
Co dalej, gdy emocje opadną?
Jeśli udało się opanować sytuację i emocje opadły, warto zrobić jeszcze jedną rzecz:
wrócić do tematu – ale w zupełnie innej atmosferze.
Nie po to, żeby „rozgrzebać sprawę”,
ale żeby:
zrozumieć, co się właściwie wydarzyło – i jak można tego uniknąć w przyszłości.
Kiedy i jak to zrobić?
Najlepiej w neutralnych warunkach – bez presji, w miejscu, które nie budzi skojarzeń z konfliktem.
I zapytać:
„Co się wydarzyło z Twojej perspektywy? Co możemy zrobić, żeby w przyszłości uniknąć podobnej sytuacji?”
To pytanie otwiera przestrzeń nie tylko do wyjaśnienia faktów, ale też do refleksji nad powodami konfliktu.
O co może chodzić?
-
Brak informacji?
-
Presja czasu?
-
Poczucie, że ktoś został pominięty lub zignorowany?
Perspektywa obu stron jest ważna.
Warto ją sprawdzić, żeby znaleźć sposób na uniknięcie podobnych wybuchów w przyszłości.
Podsumowanie
Na koniec – zapamiętaj jedną kluczową rzecz:
Osoba lidera nie musi być nieomylna.
Ale jeśli chcesz budować zespół w oparciu o zaufanie i szacunek,
to musisz umieć dostrzegać emocje i nimi zarządzać.
Nie chodzi o to, by zawsze mieć gotową odpowiedź.
Ani o to, żeby nigdy się nie zdenerwować.
Chodzi o to, żeby:
-
zauważać emocje,
-
nazywać je,
-
i odpowiedzialnie nimi pokierować – zarówno własnymi, jak i tych, które pojawiają się u współpracowników.
To fundament kultury pracy, w której:
-
ludzie nie muszą krzyczeć, żeby zostać usłyszani,
-
nawet trudne rozmowy prowadzą do zrozumienia, a nie do wojny,
-
powstaje zespół oparty na szacunku, zaufaniu i dojrzałej komunikacji.
Krok po kroku. Słowo po słowie.
Jeśli chcesz więcej takich praktycznych wskazówek – zostaw łapkę w górę i subskrybuj nasz kanał.
A jeśli chcesz rozwinąć swoje umiejętności liderskie, sprawdź nasze Szkolenie dla menedżerów z Zarządzania Zespołem!